Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Hipopotamów nie było, niestety w basenie. Koty też chowały się w jakichś zakamarkach. Może dlatego, że była to dopiero połowa kwietnia i ZOO budziło się do życia po zimie.
-
Fajna relacja, chociaż brak mi hipopotamów i większej ilości kotów ;-).
Olgierd Budrewicz w trzecim tomie "Bedekera warszawskiego" wspomina Jasia, ojca Tuzinki, zastrzelonego we wrześniu 1939 roku, w czasie odstrzeliwań wspomnianych przez Ciebie w opisie. -
Piękne zdjęcia natury, szkoda jednak, że ujarzmionej. Mimo wszystko doceniam edukacyjne aspekty funkcjonowania ogrodów zoologicznych. Tym bardziej, że być może będą jedynymi miejscami, w których będzie jeszcze danym żyć niektórym gatunkom. Ludzie zgotowali zwierzakom taki zakratowy los. Okazuje się, że może to być dla nich ostatni bastion przeżycia. Smutne...
-
Leszku, tradycyjnie u Ciebie dobre miejsce na pogaduchy...
-
w warszawskim zoo niestety jeszcze nie byliśmy, ale będziemy po zachęceniu, tymczasem zapraszam do zoo płockiego, pozdrawiam
-
Interesująca opowieść o historii warszawskiego ZOO.
Ostatni raz byłam tam jakoś kilkanaście lat temu... Odwlekam i odwlekam ponowną wizytę.
Może dlatego, że widok tych uwięzionych zwierzaków mimo, że bardzo interesujących i pięknych, to jednak zawsze mnie przygnębia... -
Oczywiście, że to sztuczne środowisko i zwierzaczki wyglądają na niezbyt szczęśliwe. A już np. taki wielbłąd... - kompletnie nie wie po co mu te garby na wodę skoro mieszka w ZOO :D
Jednak z drugiej strony gdzie jak nie tam można najlepiej poobserwować pewne zachowania zwierząt, a już potrenować z aparatem przed wyjazdem na prawdziwe safari na pewno. -
Nie wątpię, ZOO to sztuczne środowisko.
-
Nigdy tam nie byłem,a wygląda interesująco.Jednak w naturalnym otoczeniu ,wszystkie te zwierzatka wyglądają najlepiej.. Namawiaj na wyjazd.